Jak długo żyje motyl? Zwykle dwa, trzy tygodnie. (…) Za to ogromny atlas umiera po kilku dniach od przeistoczenia się w imago. W tym czasie nie je ani nie pije – żyje wyłącznie miłością.

Scythe
15.12.2016r
Pachniała delikatnie, jak wiśnie zmieszane z kamelią i słońcem. I jeszcze trochę wanilią, bo bardzo ją lubiła. Ale nie lody waniliowe, ponieważ były zbyt słodkie. Wiatr lekko muskał jej długie, purpurowe włosy splecione w francuski warkocz i łaskotał drobną, rumianą twarz. Rozłożyła ręce i obróciła się dookoła własnej osi, a długie, zwiewne kimono podążyło szybko za nią, rozpościerając się jak skrzydła pięknego motyla. Mojego motyla.
- Hej, zamknij oczy, dla mnie, proszę – poprosiła, patrząc na mnie wyczekująco spod gęstej zasłony czarnych rzęs. Szybko wykonałem polecenie i w ciszy zacząłem czekać na jej ruch. Zrobiła krok do przodu i wspięła się na same koniuszki palców. Powoli przejechała dłońmi po moim torsie, musnęła lekko moją szyję i na koniec przeczesała krótkie, czarne włosy. Czułem jej ciepły oddech na swoich spierzchniętych wargach i z niecierpliwością wyczekiwałem tego intymnego momentu. Naszego momentu.
- Obiecaj mi coś - szepnęła cicho, nachylając się nad moim uchem i przez przypadek (a może specjalnie?) muskając je górną wargą. Powiedziała mi tylko cztery, proste słowa, a ja otworzyłem oczy i spojrzałem na nią poważnie, oniemiały. Jak zawsze, uśmiechała się najszerzej jak umiała.
A wokół tej melancholicznej scenerii latały ogromne motyle, które raz po raz rzucały tylko nikły cień na ich lekko zarumienione twarze.

Po małej wiosce niedaleko Kyoto krąży niecodzienna legenda.
Otóż na niewysokim pagórku u podnóża starego drzewa wiśni znajduje się lekko popękany, kamienny nagrobek. Różowawe płatki zawsze otulają go delikatnie, jakby martwiły się, że zmarznie. A gdy zaczyna padać deszcz, skrzypiące gałęzie szybko zasłaniają płytę, obawiając się o nią. Przecież wygląda na taką delikatną, jakby jednym dotykiem można by zburzyć całą jej strukturę… a nawet i historię.
Niepokój wzbudza jednak coś innego. Codziennie o tej samej godzinie przed nagrobkiem stoi elegancki mężczyzna ubrany cały na biało. Długie, purpurowe włosy ma splecione w francuski warkocz, a po jego delikatnie zarumienionych policzkach zawsze spływają łzy, gdy kolejny raz kładzie jedną kamelię na ziemi koło starej fotografii.
A wokół tej melancholicznej scenerii latają ogromne motyle, które raz po raz rzucają tylko nikły cień na jego zasmuconą twarz.
- Hej, zamknij oczy, dla mnie, proszę – poprosiła, patrząc na mnie wyczekująco spod gęstej zasłony czarnych rzęs. Szybko wykonałem polecenie i w ciszy zacząłem czekać na jej ruch. Zrobiła krok do przodu i wspięła się na same koniuszki palców. Powoli przejechała dłońmi po moim torsie, musnęła lekko moją szyję i na koniec przeczesała krótkie, czarne włosy. Czułem jej ciepły oddech na swoich spierzchniętych wargach i z niecierpliwością wyczekiwałem tego intymnego momentu. Naszego momentu.
- Obiecaj mi coś - szepnęła cicho, nachylając się nad moim uchem i przez przypadek (a może specjalnie?) muskając je górną wargą. Powiedziała mi tylko cztery, proste słowa, a ja otworzyłem oczy i spojrzałem na nią poważnie, oniemiały. Jak zawsze, uśmiechała się najszerzej jak umiała.
A wokół tej melancholicznej scenerii latały ogromne motyle, które raz po raz rzucały tylko nikły cień na ich lekko zarumienione twarze.
Po małej wiosce niedaleko Kyoto krąży niecodzienna legenda.
Otóż na niewysokim pagórku u podnóża starego drzewa wiśni znajduje się lekko popękany, kamienny nagrobek. Różowawe płatki zawsze otulają go delikatnie, jakby martwiły się, że zmarznie. A gdy zaczyna padać deszcz, skrzypiące gałęzie szybko zasłaniają płytę, obawiając się o nią. Przecież wygląda na taką delikatną, jakby jednym dotykiem można by zburzyć całą jej strukturę… a nawet i historię.
Niepokój wzbudza jednak coś innego. Codziennie o tej samej godzinie przed nagrobkiem stoi elegancki mężczyzna ubrany cały na biało. Długie, purpurowe włosy ma splecione w francuski warkocz, a po jego delikatnie zarumienionych policzkach zawsze spływają łzy, gdy kolejny raz kładzie jedną kamelię na ziemi koło starej fotografii.
A wokół tej melancholicznej scenerii latają ogromne motyle, które raz po raz rzucają tylko nikły cień na jego zasmuconą twarz.
Mój mały motylku, najpiękniejsza kamelio tego świata, pani moja, wróć do mnie, proszę.
click ❀ click ❀ click
TO TAKIE PIĘKNE, ŻE AŻ SIĘ POPŁAKAŁAM. JESZCZE TA OPRAWA GRAFICZNA I HTML.. ;____________; I TA MUZYKA. EBUNHUNHUNHNU
OdpowiedzUsuńAdrien, bez nożyczek, bo tak